Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.

Danglars otworzył oczy, przekonany, iż stanęli nakoniec w jakiejś wiosce, czy miasteczku, ku swemu zdziwieniu jednak przekonał się, iż powóz znajduje się w pustce i bezludziu jakiemś, gdzie snuło się w ciemności tylko paru ludzi, wyglądających jak cienie.
Baron zorjentował się odrazu, iż w pustkowiu tem noclegu nie znajdzie z pewnością, z rezygnacją czekał więc tylko na pocztyljona, który nie zapomni przecież zjawić się po pieniądze.
Konie wyprzeżono, a następnie zaprzężono inne, lecz nikt nie przychodził jakoś po zapłatę.
Zdziwiony niepomiernie Danglars otworzył wtedy drzwiczki, chcąc wysiąść, lecz jakaś silna dłoń wtłoczyła go z powrotem do powozu.
Baron osłupiał.
— Słuchajno — rzekł do pocztyliona — mio caro!
Ale „mio caro“ nie opowiedział ani słowa.
Danglars otworzył wtedy okno i wychylił głowę.
Dentro la Testa — rozległ się w ciemności głos silny i rozkazujący.
Baron domyślił się odrazu, iż „dentro la Testa“ znaczy — schowaj głowę.
Tak to okoliczności ułatwiają poznanie obcych języków.
Nie potrzebujemy chyba dodawać, iż temu rozkazowi Danglars z dużym pośpiechem uczynił zadość.
Był tak strwożony, iż zatracił w zupełności zdolność myślenia. Wszystko mu się pomieszało w głowie.
Po pewnej chwili spostrzegł postać męską, owiniętą w płaszcz, na koniu, pilnującą drzwiczek z lewej strony powozu.
— Żandarm niewątpliwie — powiedział do siebie — czyżby telegrafy francuskie zdołały już zawiadomić władze papieskie o mojej ucieczce?
Postanowił upewnić się i w tej myśli ponownie wychylił się z powozu.
— Dokąd mnie wieziecie? — zapytał
Dentro la Testa — powtórzył ten sam głos ze spotęgowanym tylko akcentem groźby.