W tejże chwili ów Goliat, jakby chcąc ujawnić, że nie jest bynajmniej amatorem ludzkiego mięsa, dobył z torby kawał chleba, sera i czosnku i zaczął zajadać to wszystko z ogromnym apetytem, popijając mocnem winem orvietto.
— Niech mnie djabli wezmą — rzekł Danglars, przyglądając się tej uczcie bandyty — jeśli będę zdolny pojąć kiedykolwiek, jak wogóle można spożywać takie obrzydliwości, a cóż dopiero zajadać z takim ogromnym smakiem!
I odszedł od drzwi, kładąc się znów na posłaniu.
Danglars nie mógł przewidzieć, jak bardzo silne wrażenie wywrze ta uczta bandyty na jego pusty żołądek.
To też bywalec Kawiarni Paryskiej nie bez zdziwienia doszedł do przekonania, że ten chleb bandyty nie był tak bardzo znów czarny, jak mu się to początkowo zdawało, zaś ser... owszem, wcale świeży.
Nakoniec czosnek przypomniał mu niektóre sosy Roberta, które jego kucharz tak bardzo pragnął naśladować — i apetyt jego spotęgował się jeszcze.
Pod wpływem tego apetytu powstał nagle i zastukał do drzwi.
— Co tam takiego? — zapytał bandyta.
— Słuchajno, mój przyjacielu — rzekł Danglars — jak sądzisz, czy nie byłby już czas, ażebyście pomyśleli i o moim żołądku?
Lecz bandyta najwidoczniej nie rozumiał dźwięcznej mowy franków, posłuchał więc tylko, podnosząc głowę, wzruszył następnie ramionami i zabrał się znów do jedzenia.
Danglars poczuł się obrażony w swej dumie i wrócił na łóżko.
I znów upłynęło parę godzin, po upływie których raz jeszcze zmieniono wartę.
Danglars, cierpiący na coraz silniejsze kurcze głodowe żołądka, zwlókł się raz jeszcze z posłania i ujrzał, że jego strażnikiem został znany mu już przewodnik.
Istotnie był to Peppino, który przybył pod drzwi jego więzienia nie z pustymi rękoma bynajmniej, lecz przyniósł wcale
Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/258
Ta strona została uwierzytelniona.