PRZEBACZENIE.
Danglars nie uległ jednak w zupełności, miał jeszcze nadzieję, że może uda mu się jednak ocalić coś z pogromu.
Nazajutrz więc wyraził żądanie, iż chce się zobaczyć z samym wodzem.
Po chwili Luigi Wampa stanął przed swym więźniem.
— Jestem na twe wezwanie — powiedział — i proszę, byś zechciał wyrazić swe życzenia, łaskawy panie.
— Jakiego żądasz ode mnie okupu?
— Ależ 4.775.000 franków, jakie ci, panie, pozostały, rzecz prosta.
Danglars doznał wtedy niewypowiedzianie bolesnego ucisku serca.
— Chcesz mi zabrać wszystko, co mi pozostało z olbrzymiej fortuny! A więc pozbaw mnie raczej życia.
— Nie wolno mi przelewać krwi pana.
— Któż wam tego zabronił?
— Ten, którego rozkazów słuchamy.
— A więc podlegacie komuś?
— Tak jest. Mamy swego naczelnika.
— Sądziłem, iż ty, panie, jesteś wodzem?
— Jestem dowódcą tego oto oddziału, kto inny jednak jest naczelnym wodzem całego naszego stowarzyszenia.
— A ten wódz naczelny czy jest podległy komuśkolwiek?
— Tak jest.