Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.
—   100   —

— Mówiąc między nami — odrzekł półgłosem — Jego Eminencja ma nadzieję, iż sprawa cała zakończy się doskonale. Wiem dobrze, że będziemy mieli wojnę z Hiszpanją... ale ba!.. wojna zadowoli szlachtę; pan kardynał wyposaży zresztą siostrzenicę swą po królewsku, a może nawet bardziej niż po królewsku... Pieniędzy nam nie zabraknie; potem uroczystości, święta... o! wszyscy będą zadowoleni.
— A mnie się zdaje... — rzekł dworzanin, wstrząsając głową — że ten list jest coś za lekki, za krótki, aby mógł zawierać to wszystko.
— Mój przyjacielu — mówił Bernouin — już my wiemy, co mówimy... Zresztą pan d‘Artagnan przed chwilą wszystko mi opowiedział.
— No?.. cóż takiego?..
— Naumyślnie go zatrzymałem, aby wypytać, co tam słychać z kardynałem... naturalnie nie zdradzając naszych zamiarów i projektów... a pan d‘Artagnan ma węch dobry!
— I cóż powiedział pan d‘Artagnan?
— „Mój kochany panie Bernouin — odpowiedział — król zakochany jest w pannie Mancini do szaleństwa! Oto wszystko, co ci mogę powiedzieć“. — „E?.. zapytałem... czyżby aż do tego stopnia, że byłby zdolny oprzeć się zamiarom Jego Eminencji?..“ — „O!.. nie pytaj pan nic więcej... Mnie się zdaje, że Jego Królewska Mość zdolny jest do wszystkiego. Jeżeli sobie nabił głowę myślą, że musi zaślubić pannę Marcini, to ją zaślubi niezawodnie. To żelazna głowa!... co zechce to zrobi!..“ — I z temi słowami pożegnał mnie, poszedł do stajni, osiodłał sobie konia i popędził gdzieś, jakby go djabli nieśli.
— I zdaje się panu...
— Zdaje mi się, że pan d‘Artagnan wie więcej, niż chciał powiedzieć.
— Podług pańskiego zdania zatem, pan d‘Artagnan...
— Pędzi, według wszelkiego prawdopodobieństwa, za wygnanemi, aby porobić wszelkie kroki, potrzebne do uwieńczenia miłości królewskiej powodzeniem.