Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XVI.
REMEMBER.

W pół godziny później wyminął naszych podróżnych jakiś jeździec, pędzący galopem drogą do Blois, i pomimo, że spieszno mu było widocznie, nie omieszkał pozdrowić ich uchyleniem kapelusza. Król Karol nie zwrócił prawie uwagi na owego młodego jeźdźca, ten bowiem, co ich wyminął, był młodzieńcem dwudziesto-cztero lub piecio-letnim.
Odwrócił on się kilkakrotnie i dawał przyjacielskie znaki starcowi, stojącemu przy bramie pięknego domu, białego i czerwonego, zbudowanego z cegły i kamieni, pokrytego łupkowym dachem, a stojącego po prawej stronie drogi, którą jechali podróżni.
Człowiek ów, starzec wysoki, chudy, z białemi włosami — mówimy o tym, który stał przy bramie — odpowiadał również znakami pożegnania, a tak czułemi, tak pełnemi przywiązania, iż możnaby posądzić, że to ojciec żegna się z synem.
Młody jeździec zniknął na pierwszym zakręcie drogi, gęsto wysadzanej drzewami, a starzec już miał wejść do domu, gdy uwagę jego zwrócili dwaj podróżni, zbliżający się po drodze. Król Karol, bardzo przygnębiony, jechał spuściwszy głowę, zdając się na chód, a nawet na kaprysy konia. Parry, chcąc nacieszyć się ciepłemi promieniami słońca, zrzucił kapelusz i rozglądał się po drodze na prawo i na lewo.
Naraz wzrok jego spotkał się ze wzrokiem starca, opartego o bramę, który, jak gdyby uderzony jakimś niezwykłym widokiem, wydał okrzyk i postąpił kilka kroków ku podróżnym.