Kardynał nie wygrywał ani przegrywał, nie był więc ani wesoły ani smutny. Była to obojętność, w jakiej nie chciała go pozostawić Anna Austrjacka, okazująca mu zawsze wiele współczucia; lecz ażeby wzbudzić uwagę chorego, trzeba było wygrać lub przegrać. Wygrać, było niebezpiecznie, bo Mazarini obojętność zamieniłby na brzydkie wykrzywienie twarzy; przegrać, także było niebezpiecznie, bo trzeba byłoby go oszukać, a infantka, uważając na grę swojej teściowej, niezawodnie oburzyłaby się głośno na taką przychylność jej dla kardynała.
Korzystając z tej spokojności, dworzanie rozmawiali. Jeżeli Mazarini nie był w złym humorze, wówczas okazywał się księciem nader łaskawym i łagodnym, i ten, który nie zabraniał nikomu śpiewać, byle tylko zapłacono, nie był tak okrutnym, ażeby zabronić miał mówić, byle tylko przegrywano.
A więc rozmawiano.
Przy pierwszym stole, Filip, książę andegaweński, młody brat króla, przypatrywał się swej pięknej twarzy w lusterku, które nosił w pudełku.
Ulubieniec jego, kawaler Lotaryński, wsparty na krześle księcia, słuchał z tajemnem zadowoleniem hrabiego de Guiche, drugiego ulubieńca Filipa, opowiadającego w wyszukanych wyrazach rozmaite koleje losu awanturniczego króla Karola II-go.
Opisywał on, jak wypadki bajeczne, całą historję jego pielgrzymki do Szkocji i jego trwogę, kiedy oddziały nieprzyjacielskie w trop za nim podążały; noce, przepędzone na drzewach, dni, ubiegłe w głodzie i na potyczkach.
Los nieszczęśliwego króla coraz bardziej zajmował słuchaczy, a następnie tyle wzbudził zajęcia, że gra osłabła nawet przy stole królewskim, a młody król słuchał zamyślony, udając, że nie uważa na żadne szczegóły tej odyssei, tak malowniczo opowiadanej przez hrabiego de Guiche.
Hrabina de Soissans przerwała mówcy:
— Przyznaj się, hrabio, że trochę dodajesz od siebie.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.
— 139 —