Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.
—   140   —

— Powtarzam, jak papuga, wszystkie wypadki, jakie mi różni Anglicy opowiedzieli. Powiem nawet, ze wstydem zresztą, że jestem dokładny jak kopja.
— Karol II-gi byłby umarł, gdyby to wszystko wycierpiał.
Ludwik XIV-ty podniósł głowę pojętną i dumną.
— Pani — rzekł poważnym głosem, w którym przebijała jeszcze dziecięca nieśmiałość — pan kardynał opowie pani, jak podczas mojej małoletności sprawy Francji wystawione były na niepewne wypadki... i gdybym był starszy i zmuszony wziąć szpadę do ręki, to nieraz byłaby awantura o kolację.
— Dzięki Bogu — odpowiedział kardynał, który od godziny pierwszy raz przemówił. — Wasza Królewska Mość nieco przesadza, bo kolacja była zawsze gotowana z kolacją jego sług.
Król zaczerwienił się.
— O — zawołał Filip od niechcenia, nie poruszając się z miejsca i ciągle się przeglądając, — przypominam sobie, że pewnego razu, w Melun, nikt nie dostał kolacji i że król zjadł trochę chleba, a resztę dla mnie zostawił.
Całe zgromadzenie, spostrzegłszy uśmiech kardynała, śmiać się zaczęło.
Równie pochlebia się królom wspomnieniami minionych przykrości, jak nadzieja przyszłego szczęścia.
— Zawsze jednak korona Francji mocno była obsadzona na głowie królów — dodała pospiesznie Anna Austrjacka — a spadła z głowy króla Anglji; o! jeżeli kiedy wypadkiem ta korona zachwiała się, bo są czasem trzęsienia tronów, równie jak trzęsienia ziemi, jeżeli jej kiedy katastrofa zagrażała, zawsze stanowcze zwycięstwo przywracało spokojność.
— I nowym klejnotem zdobiło koronę — dodał Mazarini.
Hrabia de Guiche zamilkł; król zmarszczył nieco czoło, a Mazarini zamienił spojrzenie z Anną Austrjacką, jakby dziękując jej za pomoc.
— Kuzyn mój, Karol, nie jest piękny, to prawda — rzekł Filip, głaszcząc sobie włosy — ale mężny jest, bije się, jak