Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.
—   144   —

przez palce Świętemu Duchowi, Podwiązce i Złotemu runu, a nadewszystko twarzy posłańca.
— Nie jestem anglikiem, lecz francuzem — odpowiedział Athos.
— To rzecz szczególna, król Anglji wybiera Francuzów na ambasadorów; dobra to wróżba... Jakże nazwisko pańskie?...
— Hrabia de La Fere, — odpowiedział Athos z lekkim ukłonem, niezgodnym ani z etykietą, ani z dumą wszechwładnego ministra.
Mazarini wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć: nie znam tego nazwiska.
Nie widać było, ażeby to obraziło Athosa.
— Przybywasz pan, — mówił dalej Mazarini — ażeby donieść mi...
— Przybywam od Jego Królewskiej Mości króla Wielkiej Brytanji, ażeby donieść królowi Francji...
Mazarini zmarszczył brwi.
— Ażeby donieść królowi Francji, — powtórzył niezrażony Athos, — o szczęśliwym powrocie Jego Królewskiej Mości Karola II-go na tron jego przodków.
— Masz pan zapewne pełnomocnictwo?... — zapytał Mazarini opryskliwie.
— Mam — odpowiedział sucho Athos.
— Jeżeli tak, racz mi je pan pokazać.
Athos wyjął papier z aksamitnego, haftowanego woreczka, jaki nosił na piersiach, pod suknią.
Kardynał wyciągnął rękę.
— Wybacz Wasza Wysookść... — rzekł Athos.
Wyraz „wysokość“ z trudem przedarł się przez jego usta; zdawało się, że język mu się poplątał.
Potem dodał:
— Pismo to jest do króla.
— Ponieważ pan, jesteś francuzem, powinieneś więc wiedzieć, co znaczy pierwszy minister na dworze Francji.
— Był czas — odpowiedział Athos, — kiedy zastanawiałem się nad znaczeniem pierwszych ministrów, i już od wielu lat,