Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.
—   146   —

jeszcze mi się czuć daje. A panie, dlaczego twoja uraza przeżyła moją?... Jeżeli kto może się żalić, to nie pan zapewne, bo wyszedłeś z tej sprawy nietylko cały, lecz nawet ze wstęgą Świętego Ducha na szyi.
— Panie kardynale, — odpowiedział Athos — racz mi przebaczyć, że pomijam wszelkie wspomnienia przeszłości i nie zastanowię się nad uwagami Waszej Wysokości. Mam do wypełnienia zlecenie... czy Wasza Wysokość raczy ułatwić mi dokonanie mojej misji?...
— Dziwię się — rzekł Mazarini uradowany, że go pamięć nie zdradziła, i gotowy do złośliwych docinków — dziwię się, panie Athos... że taki frondysta przyjął misję do Mazariniego, jak mówiono za dobrych czasów...
I zaczął się śmiać, pomimo dolegliwego kaszlu, który przerywał każdy wyraz i mowę zamieniał w ciągłe łkanie.
— Ja tylko do króla Francji przyjąłem misję, — odparł hrabia, lecz z mniejszą cierpkością, bo sądził, że dość już ma przewagi nad przeciwnikiem i że może okazać się łagodniejszym.
— Dziwny pan jesteś z takim uporem; widać, żeś się ocierał o purytanów. Znam lepiej od pana jego tajemnicę, i powinieneś był mieć wzgląd na człowieka starego i cierpiącego. Nie chcesz pan nic powiedzieć?... dobrze; nie chcesz mi pan powierzyć listu?... i na to się zgadzam; pójdź pan do mego pokoju, będziesz mówił z królem i przed królem... Lecz jeszcze jedno słowo: kto panu dał Złote runo?... Przypominam sobie, żeś pan miał Podwiązkę, ale o Złotem runie nic nie wiedziałem.
— Z powodu małżeństwa Jego Królewskiej Mości Ludwika XIV-go, Hiszpanja przysłała niedawno królowi Karolowi II-mu patent Złotego runa, z miejscem próżnem do zapisania nazwiska; Karol II-gi zaraz mi go oddał, wpisawszy moje nazwisko w próżne miejsce.
Mazarini powstał z krzesła, a wspierając się na ramieniu Bernouina, wchodził do alkowy w chwili, gdy właśnie zapowiadano w sali przybycie księcia Kondeusza, i istotnie książę