Ta strona została uwierzytelniona.
— 157 —
Pomału pokój opróżnił się, a Mazarini został sam, nie starając się już ukrywać gwałtownych cierpień, które go pożerały.
— Bernouin!... Bernouin!... — wołał znękanym głosem.
— Czego żąda Wasza przewielebność?...
— Guenauda!... niech zawołają Guenauda, zdaje mi się, że już umieram.
Bernouin, przelękniony, pobiegł wydać rozkaz, a posłaniec, który biegł po doktora, spotkał powóz królewski na ulicy Ś go Honorjusza.