Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.
—   167   —

— Rybacy?... — zagadnął Mazarini. — Mówiłżebyś tak z drwinami, aby mi przypomnieć owe wywody rodowe, jakie czyniono... jakobym był istotnie synem rybaka?...
— Hm!... chrząknął teatyn.
— Jest to najpierwszym grzechem moim, ojcze wielebny; iż nie sprzeciwiałem się temu, aby ród mój wywodzono od starych rzymskich konsulów, Geganiusa Macerinusa I-go, Macerinusa II-go i Prokulusa Macerinusa III-go, o których niesie kronika Haolandera... Pokrewieństwo Macerinusa z Mazarinim nęcące było. Macerinus, zdrobniale znaczy chudziuteńki. O!... mój ojcze wielebny, dziś Mazarini doskonale to potwierdza chudy bo jest jak Łazarz. Patrzaj!...
I pokazał wyschłe ręce i nogi, strawione gorączką.
— Nic w tem nagannego nie widzę, choćbyś, monsiniorze, i z rybackiej rodziny pochodził — mówił dalej teatyn — gdyż wreszcie Ś-ty Piotr był rybakiem, a jeśli jesteś, eminencjo, książęciem kościoła, to on był przecie jego głową najwyższą. Puśćmy to zatem w niepamięć, co więcej?...
— A to, iż zagroziłem Bastylją niejakiemu Bounet, księdzu z Avinionu, który chciał opublikować zbyt cudowna moje genealogie, pod tytułem „Casa Mazarini“.
— Zbyt cudowną, aby mogła być prawdopodobną?... — odparł teatyn.
— O!... ojcze wielebny, gdybym był w tej myśli działał, byłby to grzech pychy... i znowu grzech.
— Nie, to był tylko wybryk rozumu, czego nigdy nikomu wyrzucać nie można. Idźmy więc dalej, dalej...
— Otóż, jeszcze co do pychy... Sam widzisz, ojcze wielebny, że chce podzielić wszystko według siedmiu grzechów głównych.
— Lubię dobry podział.
— Cieszy mnie to mocno. Trzeba ci wiedzieć, iż w roku 1630... trzydzieści lat temu!... niestety!...
— Miałeś wtedy dwadzieście dziewięć, monsiniorze.
— Wiek burzliwy... Udawałem żołnierza, rzucając się pod Casel w ogień rusznic, aby się popisać, iż jak oficer trzymam się