Ta strona została uwierzytelniona.
— 172 —
— Niemożebne, monsiniorze.... Zrzecz się, zwróć — odparł teatyn.
— Wszak odpuszczasz mi wszystkie grzechy, zresztą; dlaczegóż tego nie możesz?
— Bo, odpuszczając go, popełniłbym grzech przeciwko królowi, któryby mi tego nigdy nie przebaczył, monsiniorze.
Z temi słowy spowiednik z miną, pełną namaszczenia, zostawił penitenta swego, wychodząc temi samemi drzwiami, któremi przyszedł.
— Jest tam kto!... Boże mój — jęczał kardynał.... — Chodź-że tu. Colbert, strasznie chory jestem, mój przyjacielu!...