Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.
—   177   —

Tam począł przechadzać się wzdłuż i wszerz z wyrazem głębokiej zadumy, który wyszlachetnił prawie tę pospolita głowę, z pochylonemi barkami, szyja, podana naprzód rozchylonemi ustami, aby dać ujście urywkom splatanych bezładnie myśli, i umacniał się w śmiałem postanowieniu, które chciał przedsięwziąć, gdy tymczasem, tam za ścianą, o dziesięć kroków, pan jego wił się w boleściach, wyrywających mu z piersi rozpaczliwe okrzyki, niepomny już ani na skarby swoje ani na przyszłe rozkosze raju, lecz tylko na przerażające piekielne męczarnie.
Colbert powrócił do Mazariniego, skoro tylko chory odzyskał przytomność, i nakłonił go, aby podyktował mu akt darowizny treści następującej:
„Bliski stawienia się przed Bogiem, panem wszystkich ludzi, zanoszę prośbę do króla, który na ziemi był panem moim, o odebranie dóbr i majątku, których łaska jego mi udzieliła, a które rodzina moja z rozkoszą ujrzy przechodzące do rąk tak znakomitych.
Szczegółowy spis mienia mego znajdzie się za pierwszem wezwaniem Jego Królewskiej Mości, lub za ostatniem westchnieniem jego wiernego sługi.

„Juljusz, kardynał Mazarini“.

Podpisał kardynał, ciężko wzdychając; Colbert zapieczętował kopertę i nie zwlekając zaniósł do Luwru, gdzie król od niedawna przebywał.
Następnie powrócił do swego mieszkania, zacierając ręce z przeświadczeniem dzielnego robotnika, któremu dzień nie upłynął daremnie.