Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.
—   184   —

napełnia swoich poddanych. Ożywcze ciepło świetności królów wytwarza dobrobyt jednostek, stający się źródłem bogactwa narodu. Przyjmując dar sześciu niezrównanych koni, Wasza Królewska Mość stałby się bodźcem dla hodowców krajowych z Limoussen, Perch i Normandji; współzawodnictwo takie wszystkimby wyszło na korzyść... Ale król milczy, a zatem jestem potępiony.
W ciągu tej przemowy, Ludwik XIV-ty, dla nadania sobie pewności, składał i rozkładał pismo Mazariniego, na które okiem nawet nie rzucił.
Nakoniec wzrok na niem zatrzymał i przebiegłszy okiem pierwszy wiersz, wydał lekki okrzyk zdziwienia.
— Co tam znowu, mój synu?... — zapytała Anna Austriacka, żywo podchodząc do króla.
— Czyż to od kardynała?... — mówił król, czytając dalej. — Tak, tak, to od niego.
— Miałożby być gorzej?...
— Przeczytaj, matko, — rzekł król, oddając Annie pergamin, jakgdyby w przeświadczeniu, iż tego tylko potrzeba, aby ją przekonać o rzeczy tak zadziwiającej, jak to, co zawierało pismo.
Anna Austriacka poczęła czytać.
Im bliżej była końca, oczy jej promieniały radością, i daremnie usiłowała ją ukryć przed spojrzeniem Fouqueta.
— O!.... darowizna według wszelkich prawideł — rzekła.
— Darowizna?... — powtórzył Fouquet.
— Tak — rzekł król, zwracając się z odpowiedzią do ministra skarbu wyłącznie: — tak, czując się bliskim śmierci, pan kardynał zostawia mi cały swój majątek.
— Czterdzieści miljonów!... — wykrzyknęła królowa. — A!... mój synu, piękny to postępek ze strony pana kardynała, który zaprzeczy wielu nieprzychylnym pogłoskom; czterdzieści miljonów, potrochu składanych, które w całości odrazu powracają do skarbca królewskiego!... tylko wierny poddany i prawdziwy chrześcijanin na coś podobnego zdobyć się może.
I, raz jeszcze zatrzymawszy wzrok na dokumencie, zwróciła