Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.
—   190   —

— Tak więc — odezwał się znowu Mazarini — Wasza wysokość myśli, że król... (zastanowił się na chwilę), że król ma tu przyjść... aby mi złożyć krótkie podziękowanie?
— Tak sądzę — rzekła królowa.
Mazarini ostatniem wejrzeniem spiorunował Colberta.
W tejże chwili woźni oznajmili króla w przedpokojach, przepełnionych gośćmi. Wieść ta sprawiła zamęt, z którego skorzystał Colbert, aby wymknąć się przez drzwiczki alkowy.
Anna Austrjacka powstała, oczekując ukazania się syna.
Ludwik XIV-ty stanął na progu z wzrokiem utkwionym w umierającego.
Jeden z woźnych zatoczył do łóżka fotel. Ludwik XIV-ty powitał ukłonem matkę, następnie kardynała, i usiadł. Królowa także zajęła miejsce.
Mazarini nareszcie pierwszy przerwał milczenie.
— Wasza Królewska Mość — rzekł — w Vincennes osiadłeś?
Ludwik XIV-ty skinął potakująco głową.
— Jest to pełna uprzejmości łaska — mówił dalej Mazarini — wyświadczona umierającemu, która śmierć lżejszą mu uczyni.
— Mam nadzieję — odpowiedział król — że nie umierającego, lecz, chorego, którego łatwo uleczyć, przychodzę odwiedzić.
Mazarini potrząsnął głową, jakgdyby chciał powiedzieć: „Zbytek dobroci Waszej Królewskiej Mości; lecz ja sam lepiej wiem, co mam o tem sądzić“.
— O, ostatnie to odwiedziny, Najjaśniejszy Panie — rzekł — ostatnie!...
— Gdyby tak być miało, panie kardynale — odezwał się Ludwik XIV-ty — przyszedłbym zasięgnąć rad od przewodnika młodości mojej, któremu wszystko zawdzięczam.
Anna Austrjacka była kobietą; nie mogła powstrzymać się od łez. Sam Ludwik XIV-ty wydawał się mocno wzruszonym, a najwięcej z nich Mazarini, lecz z pobudek wręcz przeciwnych.
I znowu nastało milczenie.
Królowa otarła łzy, a król powrócił do równowagi.
— Powiedziałem — ciągnął król — że dużo zawdzięczam Waszej Eminencji.