— Ależ, Najjaśniejszy Panie — zawołała Anna Austrjacka — czy pomyślałeś o tem, że nawet dziesięciu tysięcy talarów nie masz w swej szkatułce?
— Pani, spełniam pierwszy mój czyn królewski, godnie on rządy moje rozpocznie.
— A! Najjaśniejszy Panie, masz słuszność!... — zawołał Mazarini — to, coś uczynił jest prawdziwie wielkie, wspaniałe! I począł przepatrywać jeden po drugim wszystkie kawałki aktu, rozrzucone po łóżku, aby upewnić się ostatecznie, czy nie kopja czasami zamiast oryginału zniszczona została.
Wzrok jego nareszcie zatrzymał się na świstku, gdzie się znajdował podpis jego, a poznawszy go, pełen błogiego spokoju, opadł na węzgłowie.
— Panie kardynale — odezwał się król — a teraz, czy masz mi jeszcze co do zalecenia?
— Najjaśniejszy Panie — odrzekł Mazarini — jesteś uosobieniem mądrości; nie mówię już o najwyższej szlachetności; to, coś teraz uczynił, przenosi wszystko, co najszlachetniejsi ludzie w starożytności i współcześni nam spełnić byliby w stanie.
Król obojętnie wysłuchał tych pochwał.
— A zatem — rzekł — na podziękowaniu się ograniczasz, panie kardynale; a twoje doświadczenie, więcej jeszcze znane, niż moja mądrość i szlachetność, czyż ci nie nastręcza przyjacielskiej przestrogi, coby mi na przyszłość posłużyć mogła?
Mazarini zamyślił się chwilę.
— Wiele dobrego zrobiłeś dla mnie, czyli dla moich, Najjaśniejszy Panie.
— Nie mówmy o tem — przerwał mu król.
— Otóż!... — dalej prowadził Mazarini — wzamian za te czterdzieści miljonów, których tak po królewsku się zrzekasz, pragnę coś pozostawić Waszej wysokości.
Ludwik XIV-ty niecierpliwym ruchem okazał, że wszystkie te pochlebstwa przykrość mu sprawiają.
— Pragnę udzielić ci jednej rady; tak, rady, która więcej daleko warta, aniżeli czterdzieści miljonów.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.
— 192 —