Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.
—   214   —

swój od tych pierwszych dni młodości, w których nawykłeś do kochania, od tych dni miłej nieopatrzności, która serce rozmiękcza i niezdolnem je czyni do napawania się cierpkim, pełnym goryczy napojem, który zowie się sławą i niedolą. Powtarzam ci też, Raulu, abyś w radach moich widział jedynie pragnienie być ci pożytecznym, jedyną ambicją — widzieć cię sławnym i szczęśliwym. Widzę w tobie zdolności, mogące uczynić cię człowiekiem niepospolitym. Idź sam tą drogą a prędzej i pewniej staniesz u celu.
— Rozkazałeś, panie — odparł Raul — jestem posłuszny.
— Rozkazałeś!... — zawołał Athos. — Tak mi więc odpowiadasz!... Ja ci rozkazałem!... O!... ty przekręcasz słowa moje, chęci me przeinaczasz!... ja nie rozkazuję, lecz proszę.
— Wcale nie, panie, bo rozkazałeś — rzekł z uporem Raul — lecz choćby to było tylko prośbą, skuteczniejszą ona byłaby nawet, niż rozkaz. Nie widziałem już więcej panny de La Valliere.
— Ale ty cierpisz!... ty cierpisz!... — nalegał Athos.
Raul nie odpowiadał.
— Zbladłeś i posmutniałeś... Czyż tak silnem jest to uczucie?...
— Ono jest namiętnością, — odparł Raul.
— Nie... to przyzwyczajenie.
— Panie, wiesz przecie, że dużo podróżowałem, że zdala od niej dwa lata przebyłem. Sądzę, że w ciągu takiego czasu najsilniejsze przyzwyczajenie może osłabnąć... Otóż przeciwnie, kochałem zawsze — nie więcej, gdyż to byłoby niepodobieństwem, lecz zawsze zarówno silnie. Panna de La Valliere jest dla mnie towarzyszką w całem znaczeniu tego wyrazu; lecz ty, panie, na ziemi jesteś dla mnie Bogiem... Wszystko bym dla ciebie poświęcił.
— I niesłuszniebyś uczynił, — rzekł Athos — nie mam żadnego prawa nad tobą. Wiek twój cię wyzwolił; obejść się nawet możesz bez mego zezwolenia. Wreszcie, nie odmówiłbym ci go nawet, po tem wszystkiem, coś mi powiedział. Jeżeli chcesz, ożeń się z panną de la Valliere.
Raul drgnął z radości, a potem nagle: