Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.
—   233   —

— Wiem o tem, że jesteś uczciwym człowiekiem; lecz ja byłem młodzieńcem i obowiązkiem twoim było oszczędzać mnie... Co miałeś do zarzucenia królowi?... że Karola II-go zostawił bez pomocy?... wszystko powiedzmy... że nie miał zamiaru poślubić panny Mancini?
Mówiąc to, król utkwił badawcze spojrzenie w muszkieterze.
— A! a!... — mówił w duchu d‘Artagnan — nietylko pamięta, lecz zgaduje... Djablo!
— Sąd twój — kończył Ludwik XIV-ty — dotykał króla i człowieka zarazem... A bezsilność tę... gdyż uważałeś to za słabość moją...
D‘Artagnan milczał.
— Wyrzucałeś mi także uległość względem nieboszczyka pana kardynała; a czyż nie on mnie wychował, podtrzymywał?... wynosząc się i sam w siłę wzrastając, wiem o tem dobrze. Lecz koniec końców skutki dobrodziejstwa pozostały. Kochałżebyś mnie więcej, jako niewdzięcznika i samoluba?... czy służyłbyś mi lepiej?
— Najjaśniejszy Panie...
— Nie mówmy już o tem: za wiele żalu dla ciebie, a dla mnie przykrości.
D‘Artagnan nie został przekonany.
Młody król, przybierając ton wyższości, nie posuwał sprawy.
— Zastanowiłeś się już?... — podjął król.
— Nad czem, Najjaśniejszy Panie?... — układnie zapytał d‘Artagnan.
— Ależ nad tem, co ci powiedziałem.
— Tak, Najjaśniejszy Panie, zapewne...
— I nie korzystasz ze sposobności odwołania słów swoich?
— Najjaśniejszy Panie...
— Wahasz się, jak widzę...
— Nie pojmuję dokładnie, co Wasza Królewska Mość raczy mi mówić.
Ludwik zmarszczył brwi.
— Zechciej mi wybaczyć, Najjaśniejszy Panie, osobliwie tępą mam głowę... wiele rzeczy trudny ma dostęp do niej; co