Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.
—   248   —

byś to ty była, najdroższa moja... zatem, nie dbam o wszystkie inne...
I pracował dalej, pomimo nieustannych nawoływań. Po kwandransie jednak stracił cierpliwość, dokończył gwałtownie zajęcia, wsunął papiery w tekę i rzucił okiem na lustro, podczas gdy uderzenia powtarzały się coraz bardziej naglące.
— Do licha — powiedział — skąd ta gwałtowność?.. Co się tam stało?.. Co to za Arjadna, oczekująca mnie tak niecierpliwie?.. Zobaczmy nareszcie.
Dotknął palcem gwoździa, podobnego do tego, jakim się wpierw posługiwał.
Natychmiast lustro otworzyło się jak drzwi i odsłoniło otwór w murze, dość głęboki, w którym minister znikł jak pudełku.
Tam nacisnął znów sprężynę, a ściana się rozsunęła; wyszedł tym otworem, który sam za nim się zamknął.
Wtedy Fouquet spuścił się po schodach kręconych pod ziemię, aż stanął w krytym korytarzu, oświeconym małemi otworami w górze, z podłogą, wyłożoną płytami kamiennemi, ściany podziemia pokrywały maty, podłogę zaścielały dywany.
Korytarz podziemny przechodził pod ulicą, oddzielającą dom Fouqueta od parku Vinceńskiego. Przy końcu znajdowały się schody, odpowiadające tym, któremi Fouquet spuścił się na dół.
Wszedł na te schody, nacisnął sprężynę, podobną do tej, jaka była w jego gabinecie, znalazł się znów w rodzaju szafy w murze, a następnie w pokoju dużym, samotnym, lecz umeblowanym z wytworną elegancją. Stanął, przejrzał się starannie, czy lustro zamknięte jest bez żadnego śladu, zadowolony widocznie z oględzin dobył mały kluczyk, i otworzył potrójny zamek w drzwiach, znajdujących się naprzeciwko.
Tym razem drzwi prowadziły do gabinetu, przybranego z przepychem, w nim zaś na sofie w guście wschodnim, siedziała kobieta cudnej urody, która, na odgłos otwieranego zamku, zerwała się i podeszła do ministra.
— Na Boga!.. co widzę, — zawołał tenże, cofając się zdziwiony; — pani margrabina de Bellieres tutaj?..