Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.
—   29   —

Hrabia siedział przy stole pokrytym papierami i książkami. Był tak samo piękny, szlachetny, jak i dawniej, lecz czas nadal szlachetności jego cechę dystynkcji i powagi. Czoło białe, bez zmarszczek pod włosami więcej siwemi, niż czarnemi, oczy przenikliwe a niezwykle przyjemne, ocienione rzęsami długiemi, gęstemi, jak u młodzieńca, was delikatny, zlekka tylko siwiejący, otaczający wargi o kształtach jasnych, czystych, jak gdyby nigdy nie wykrzywił ich ból lub namiętność; postawa prosta, ręka bez zarzutu, choć nieco wychudła, oto jak znajdujemy tego, którego sławiło tyle znakomitych ust, nadając mu imię Athosa. Zajęty był poprawianiem zeszytu, zapisanego własną ręką.
Raul pochwycił ojca w swe raminoa i ściskał go, jak mógł, całując tak szybko, tak prędko, tak gwałtownie, że hrabia nie miał ani siły, ani czasu zapanować nad swem wzruszeniem ojcowskiem.
— Ty tutaj?... tutaj? Raulu?... — zawołał — czy to możebne?...
— Tak... to ja... o!... jakżem szczęśliwy, że cię znów ujrzałem, panie hrabio!...
— Nie odpowiadasz mi, wicehrabio?.. Czyś otrzymał urlop na wyjazd do Blois... a może w Paryżu stało się jakie nieszczęście?...
— Nie... nie... Bogu dzięki... — odrzekł Raul, uspakajając się powoli — jak najlepsze nowiny... król żeni się, jak to miałem już zaszczyt napisać w ostatnim liście... i w tym celu wyjeżdża do Hiszpanji. Jego Królewska Mość przejeżdżać będzie przez Blois...
— Chce zapewne odwiedzić księcia stryja?...
— Tak jest, panie hrabio.... To też, bojąc się, aby wizyta nie spadła niespodzianie, czy też chcąc się przypodobać, książę Kondeusz wysłał mnie, bym uprzedził księcia pana o przybyciu Jego Królewskiej Mości.
— Więc widziałeś już księcia pana?...
— Miałem już ten zaszczyt.
— Zapewne widziałeś i kogoś więcej jeszcze w Blois?