przeszywając wzrokiem muszkietera — więc to dwadzieścia tysięcy rocznie pensji król panu daje?...
— Tak, dwadzieścia tysięcy liwrów; czy sądzisz, panie ministrze skarbu, że to za wiele?...
— Ja?... — zawołał Foquet, uśmiechając się gorzko. — O!... gdybym się był umiał poznać na ludziach; gdybym, zamiast być lekkim, próżnym i nieopatrznym, był roztropnym i zastanawiającym się nad przyszłością; gdybym, jednem słowem, umiał, jak potrafią inni, urządzić sobie życie, nie dwadzieścia tysięcy liwrów pobierałbyś pan rocznie, lecz sto tysięcy, i nie należałbyś do króla, lecz do mnie!...
D‘Artagnan poczerwieniał lekko.
W sposobie oddawania pochwał, w głosie tego, co je wygłasza, znajduje się zawsze słodka trucizna, która i najsilniejszym zawraca niekiedy głowy.
Minister zakończył przemowę otworzeniem szufladki, z której wyjął cztery rulony i położył przed d‘Artagnanem.
Gaskończyk jeden z nich rozwinął.
— Złoto?... — powiedział.
— Mniej pana obciąży.
— Lecz tu jest dwadzieścia tysięcy liwrów?...
— Bezwątpienia.
— A mnie się pięć tylko należy.
— Pragnę panu oszczędzić fatygi czterokrotnego przychodzenia do intendentury..
— Panie, tyle łaski...
— Spełniam tylko powinność moją, panie kawalerze, i mam nadzieję, że zapomnisz o tem, jak cie mój brat przyjął. Trzeba mu wybaczyć, zgorzkniały jest i pełen fantazyj...
— Panie — przerwał d‘Artagnan — nic mnie nie jest w stanie tak zmartwić, jak tłomaczenie się jego...
— To też przestaje i ograniczę się prośbą, abyś mi jednę łaskę uczynił.
— O!... panie.
Fouquet zdjął z palca djament, wartości najmniej tysiąca pistolów.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/313
Ta strona została uwierzytelniona.
— 313 —