Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/315

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XLVI.
JAKĄ RÓŻNICĘ ZNALAZŁ D‘ARTAGNAN POMIĘDZY INTENDENTEM A PANEM MINISTREM SKARBU.

Pan Colbert zajmował dom przy ulicy Małych-Pól, który należał przedtem do Bautru.
W kwadrans niespełna d‘Artagnan był już u nowego faworyta.
Podwórze zalegały tłumy łuczników i policjantów, przybyłych złożyć powinszowania lub usprawiedliwić swe postępowanie, stosownie do tego, co lepiej przypadać będzie do gustu panu intendentowi.
Pochlebstwo leży w charakterze ludzi niskiego stanowiska; jest ono ich zmysłem wrodzonym.
Pojęli oni odrazu, iż zrobią przyjemność panu Colbertowi, zdając mu sprawę, w jaki sposób imię jego powtarzane było podczas zaburzeń na placu Greve.
D‘Artagnan ukazał się właśnie w chwili, gdy dowódca straży zdawał raport i stanął przy drzwiach poza łucznikami.
— Jeżeli życzeniem pańskiem było — mówił — aby lud sam wymierzył sprawiedliwość dwom zdrajcom, najstosowniej byłoby zawiadomić nas o tem, albowiem, pomimo obawy nagany, lub pokrzyżowania zamiarów jego, musieliśmy wykonać dany rozkaz.
— Głupcze jakiś!... — odparł Colbert, wstrząsając gęstą czuprynę — co ty mi opowiadasz? — Jakto! ja miałbym zamiar wywołać zaburzenie? Czyś zwarjował, alboś się upił?