— Otóż, mój panie, zlecenie królewskie zawiera, co następuje:
„Na okaziciela; rozkazuję wypłacić panu d‘Artagnanowi sumę pięć tysięcy liwrów, stanowiącą czwartą część pensji, jaką mu przeznaczyłem“.
— Tak jest napisane — rzekł d‘Artagnan, udając spokój.
— Zatem król winien był panu tylko pięć tysięcy liwrów; dlaczegóż dano panu więcej?...
— Dlatego, że posiadano więcej i że chciano dać mi więcej; nikomu nic do tego.
— Bardzo naturalnie — rzekł Colbert z dumą — że pan nie masz pojęcia o rachunkowości, lecz, mój panie, jak postępujesz, gdy masz tysięc liwrów do zapłacenia?...
— Nigdy jeszcze nie byłem w takiem położeniu — odparł d‘Artagnan.
— Dajmy na to... — zawołał Colbert, unosząc się — dajmy na to, mówię, że pan masz dług, wszak płacisz jedynie tyle, coś winien?...
— Dowodzi to jednej tylko rzeczy — rzekł d‘Artagnan — że pan masz swoje osobiste przekonania o rachunkowości, a pan Fauquet znów swoje...
— Moje przekonania są właściwe.
— Nie przeczę...
— A pan otrzymałeś to, co ci się nie należało.
Błyskawica zaświeciła w oczach d‘Artagnana.
— Co mi się jeszcze nie należało, chciałeś pan powiedzieć, bo gdybym był wziął, co mi się nie należy, równałoby się to kradzieży.
Colbert puścił te słowa mimo uszu.
— Zatem piętnaście tysięcy liwrów winien pan jesteś do kasy — powiedział, uniesiony chciwością.
— To mi pan zakredytujesz w takim razie — odpowiedział d‘Artagnan, z niezamąconą ironją.
— Wcale nie, mój panie.
— Dobryś!... jakżeż to będzie?... Odbierasz moje trzy rulony?... pan mi je odbierzesz?...
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/321
Ta strona została uwierzytelniona.
— 321 —