D‘Artagnan więc udał się do niego, zapytując o nazwiska znaczniejszych handlarzy soli. W chwili, gdy oglądał ten mały port, wypływały z niego cztery wielkie galary, napełnione kamieniami. D‘Artagnana zdziwił ten zapas kamieni w okolicy, gdzie nie było ich wcale. Z największą więc uprzejmością zapytał ludzi w porcie, skąd się wzięły te kamienie. Jakiś stary rybak odpowiedział panu d‘Artagnanowi, że przywożą je z Nantes i z Pain-boeuf, a wiozą do Belle-Isle, ponieważ pan Fouquet każe co rok naprawiać mury zamkowe.
— Być może — pomyślał d‘Artagnan — że to rzecz naturalna. Każdy właściciel ma prawo restaurować swoją posiadłość. To tak właśnie, jakgdybym ja kazał poprostu naprawiać swój dom pod znakiem obrazu Matki Boskiej, a tymczasem mogłoby się komuś zdawać, że ja go fortyfikuję. Doprawdy, zdaje mi się, że ktoś fałszywie zawiadomił króla i że jest on w błędzie.
— Jednakże przyznasz, mój przyjacielu — rzekł do rybaka — że te kamienie szczególniejszą odbywają podróż.
— Jakto?... — spytał rybak.
— Wszak z Nantes albo z Painboeuf spławiają je tu Loirą, nieprawdaż?
— Tak, panie.
— Prawda, że wodą to wygodnie; ale dlaczegóż nie zwożą ich prosto z Saint-Nazare do Belle-Isle?
— Dlatego, proszę pana, że takie galary przewozowe nie są zupełnie pewne na morzu — odrzekł rybak.
— I cóż stąd?
— Przepraszam pana, widać, że pan nigdy jeszcze nie odbywałeś podróży morskiej?... — dodał rybak z uśmiechem nieco szyderczym.
— Bądźże tak grzeczny i wytłomacz mi to, mój kochanku. Mnie się zdaje, że jechać z Pain-boeuf do Pirial, aby znowu z Pirial udawać się do Belle-Isle, to zupełnie tak, jakgdyby kto z Roche-Bernard, jadąc do Pirial, jechał przez Nantes.
— Jechać wodą byłaby najkrótsza droga — rzekł uporczywie rybak.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/341
Ta strona została uwierzytelniona.
— 341 —