— Zapewne... zapewne... ale właśnie dlatego chciałbym się wszystkiego dowiedzieć.
— A!... panie Porthosie, jakże jesteś niecierpliwy!..
— Kiedy czego pojąć nie mogę, to mnie aż coś dusi.
— Natychmiast to zrozumiesz... Aramis pisał do pana de Pierrefonds, wszak prawda?...
— Pisał.
— I pisał, abyś przybył przed zrównaniem dnia z nocą?
— Prawda.
— A więc masz wszystko — rzekł d‘Artagnan, sądząc, że ta okoliczność wszystko wyjaśniła.
Porthos zdawał się mocno pracować umysłem.
— Tak, tak — odpowiedział — teraz rozumiem. Ponieważ Aramis pisał, abym przybył przed zrównaniem dnia z nocą, domyśliłeś się, że mam się z nim widzieć. Dowiedziałeś się, gdzie jest Aramis i powiedziałeś sobie: Gdzie będzie Aramis, tam będzie i Porthos, że zaś Aramis był w Bretanji, wywnioskowałeś z łatwością, że również jest tam i Porthos.
— A tak, panie Porthos. Zdaje się, że teraz już wszystko pojąłeś. Przybywszy do Roche-Bernard, dowiedziałem się o pięknych pracach fortyfikacyjnych na Belle-Isle. Opowiadanie o nich obudziło moją ciekawość i zabrałem się na łódź rybacką, nie wiedząc nawet, gdzie się znajdujesz. Przybyłem i ujrzałem zucha, który toczył kamienie, jakichby i Ajax nie poruszył. Zawołałem więc wtedy: tylko baron de Bracieux może być tak silnym. Ty usłyszałeś to, obróciłeś się i poznałeś mnie; uścisnęliśmy się i, jeżeli pozwolisz, drogi przyjacielu, powtórzymy to jeszcze.
— Otóż tak to się wszystko wyjaśniło — rzekł Porthos.
I tak serdecznie uścisnął d‘Artagnana, że muszkieter przez pięć minut nie mógł oddychać.
Kiedy d‘Artagnan wciągał w siebie powietrze, poznał, że trudną, ma do odegrania rolę.
Chodziło o to, aby wciąż zapytywać, a nigdy nie odpowiadać.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/352
Ta strona została uwierzytelniona.
— 352 —
KONIEC TOMU PIERWSZEGO.