Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.
—   43   —

— Cóż on na to?...
— Generał zwrócił mi list mój przez adiutanta, z zawiadomieniem, że, jeśli znajdę się nazajutrz w obwodzie jego dowództwa, każe mnie zaaresztować...
— Zaaresztować!... ciebie!... najwierniejszego mego sługę!...
— Tak, milordzie.
— Na liście podpisałeś się wyraźnie „Parry“?
— Wszystkiemi literami, milordzie! zresztą adjutant znał mnie dobrze dawniej w Saint-James... — dorzucił starzec z westchnieniem... — znał mnie i w White-Hall!...
Nieznajomy pochylił głowę pochmurny, zadumany.
— I cóż więcej?... — zapytał po chwili.
— Niestety, milordzie, przysłano czterech jeźdźców; ci dali mi konia, na którym przyjechałem. Jeźdźcy odprowadzili mnie w największym pędzie do portu Tenby, wrzucili mnie na statek, płynący do Bretanji i oto jestem...
— O!... — westchnął nieznajomy, ściskając ręką drżącą konwulsyjnie gardło, aby powstrzymać dobywające się łkanie — Parry!... czy to już wszystko?... zupełnie wszystko?
— Tak, milordzie, to wszystko!
Po tej krótkiej odpowiedzi Parryego nastąpiła długa chwila milczenia.