Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.
—   58   —

by ci, że później, kiedy zażądałem karety, sprowadzono mi powóz na pół przez szczury zjedzony... powiedziałby ci, iż, gdy prosiłem, aby mi dano co do zjedzenia, udawano się do kuchni kardynała z zapytaniem: „czy zostało tam co na obiad dla króla?“... A dziś jeszcze... dziś, gdy mam już lat dwadzieścia dwa, dziś gdy dobiegam lat pełnoletności królewskiej, dziś, gdy ode mnie powinien zależeć kierunek polityki, ostatnie słowo w sprawach wojny i pokoju, spojrzyj tylko dokoła mnie... Przypatrz się, co mi zostawiają, na co mi pozwalają... Zobacz tę pustkę, tę ciszę, tę pogardę... gdy tam... o!... spojrzyj tylko przez okno... tam ruch... tam światła... tam hołdy!... Tam... tam jest prawdziwy król Francji, mój bracie!
— Kardynał?...
— Kardynał... tak.
— A więc jestem potępiony!...
Ludwik XIV nic nie odpowiedział.
— A więc — mówił dalej król Anglji — ten biedny Karol II-gi, zarówno jak i ty, Najjaśniejszy panie, wnuk Henryka IV, ten nędzarz, nie mając parlamentu ani kardynała de Reta, umrze z głodu, jak to się omal nie stało z jego matką i siostrą.
Ludwik zmarszczył brwi i szarpnął gwałtownie koronki u rękawów kaftana.
Ta niemoc, ta pozorna nieruchomość, mająca służyć za maskę wrażeniu zbyt widocznemu, nie uszły uwagi króla Karola. Ujął za rękę monarchę Francji.
— Dziękuję ci — rzekł — bracie!.. współczujesz mej niedoli... oto wszystko, czego mógłbym wymagać od ciebie w położeniu, w jakiem się sam znajdujesz.
— Najjaśniejszy panie — odezwał się nagle Ludwik XIV podnosząc dumnie głowę — więc potrzeba ci miljona lub dwustu szlachty?..
— Miljon mi wystarczy.
— Nie jest to zbyt wiele.
— Jak dla jednego człowieka to dużo. Wiem, że nieraz taniej... o wiele taniej płacono za zmianę przekonań. Ja będę miał do czynienia tylko ze sprzedajnością.