— Bordeaux siedem miljonów.
— Dochody główne siedem miljonów... Nieruchomości dziewięć miljonów... tak... napisałeś już, Bernouin?..
— Już, monsiniorze.
— W gotówce sześćset tysięcy liwrów... wartości rozmaite dwa miljony... a!... zapomniałem, ruchomości rozmaitych zamków...
— Zamków... czy dodać koronnych?.. — zapytał Bernouin.
— Nie trzeba... to się samo przez się rozumie. Napisałeś już, Bernouin?..
— Już, monsiniorze.
— No a cyfry?..
— Podpisane jedna pod druga.
— Dobrze. Teraz dodaj je razem...
— Nie, monsiniorze, brak jeszcze siedmiuset czterdziestu tysięcy liwrów.
— A!.. — zawołał Mazarini ze źle ukryta złością. — Niema jeszcze czterdziestu miljonów?..
Bernouin raz jeszcze przerachował cyfry.
— Nie, monsiniorze, brak jeszcze siedmiuset czterdziestu tysięcy!..
Mararini kazał podać sobie rachunek i przeglądał go uważnie.
— Wszystko jedno — wtrącił Bernouin — trzydzieści dziewięć miljonów, dwieście sześćdziesiąt tysięcy liwrów... zawsze to ładny grosz!..
— Ah, Bernouin... chciałbym to widzieć w szkatule królewskiej..
— Wasza Eminencja mówił przecież przed chwila, iż pieniądze te należą do króla...
— No, naturalnie... to przecież jasne... to oczywiste... ale te trzydzieści dziewięć miljonów mają już swoje przeznaczenie, nawet brak nam jeszcze dużo!..
Bernouin uśmiechnął się po swojemu, to jest jak ten, kto wierzy w to tylko, w co chce wierzyć, i zajął się przyrządzaniem napoju na noc dla kardynała, poczem poprawił jeszcze poduszkę i wyszedł.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.
— 62 —