Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.
—   64   —

gdy przychodzę do ciebie z prośbą, a chciałbym, aby prośba ta została wysłuchaną.
Mazarini, ujrzawszy rumieniec monarchy, utrwalił się w przekonaniu, iż pod wszystkiemi temi słówkani kryje się sprawa miłosna. A jednak tym razem omylił się, jakkolwiek biegłym był politykiem. Rumieńca tego nie wywołało wstydliwe uniesienie młodzieńczej namiętności, lecz bolesne stłumienie dumy królewskiej. Jako dobry wuj, dbający o swe siostrzenice, Mazarini starał się ułatwić monarsze wyznanie.
— Proszę mówić, Najjaśniejszy Panie — rzekł — a ponieważ Wasza Królewska Mość raczył łaskawie zapomnieć, że jestem jego poddanym, a nazwał mnie swym nauczycielem, swym mistrzem, ja też z mej strony składam Waszej Królewskiej Mości zapewnienie najgłębszego mego przywiązania.
— Dziękuję, panie kardynale — odrzekł król. — Zresztą to, czego chcę żądać, nie jest znów tak wielką rzeczą...
— Tem gorzej... tem gorzej, Najjaśniejszy Panie. Chciałbym, aby Wasza Królewska Mość zażądał czegoś wielkiego, choćby nawet ofiary, poświęcenia z mej strony. Bądź cobądź, chociaż nie wiem, o co idzie, gotów jednak jestem zgóry przyzwolić, aby tylko ukoić troskę Waszej Królewskiej Mości.
— A więc posłuchaj, panie kardynale, o co chodzi — odezwał się król, a serce biło mu tak silnie, iż chyba tylko serce kardynała w tej chwili równie silnie bić mogło. — Przed chwilą odwiedził mnie mój brat, król Anglji.
Mazarini podskoczył na łóżku, jak gdyby dotknął butelki lejdejskiej, lub stosu Volty.
Równocześnie na twarzy jego odbiło się takie zdziwienie, a właściwie takie rozczarowanie, iż Ludwik XIV-sty, jakkolwiek niezbyt biegły dyplomata, poznał jednak w tej chwili, iż kardynał co innego spodziewał się usłyszeć.
— Karol II-gi!.. — zawołał głosem ostrym i, wydymając pogardliwie wargi — Waszą Królewską Mość odwiedził Karol II-gi!..
— Król Karol II-gi — powtórzył Ludyik, kładąc nacisk na tytuł należny wnukowi Henryka IV-go, o którym Mazarini za-