Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.
—   75   —

już tego nie wytrzymam!... No!... — mówił dalej, wchodząc do przedpokoju. — Czegóż się tak na mnie gapicie?... zagaście pochodnie... zajmijcie swe stanowiska!... Niech się dzieje, co chce!... jutro rzucam mój mundur pomiędzy pokrzywy — zakończył cicho.
Potem, jakby ożywiając się:
— Nie!... — dodał. — Jeszcze nie!... jeszcze zrobię jednę próbę... ale ta będzie ostatnia... Mordioux!...
Jeszcze nie skończył tych słów, gdy z pokoju królewskiego głos się odezwał:
— Panie poruczniku!...
— Jestem.
— Król chce z panem pomówić.
— Służę. — I dodał pocichu: — Czyżby odgadł moje myśli?... kto wie?...
I wszedł do króla.