Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.
—   90   —

w tem miejscu, żeś jest najzdrowszym człowiekiem w całej Francji, że zmęczenie jest ci obcem, że najmniejszej różnicy nie robi ci spędzanie całych dni i nocy na służbie... Czyś mi to mówił, poruczniku?... proszę sobie przypomnieć.
Porucznik westchnął.
— Najjaśniejszy Panie, starość lubi przechwałki... proszę wybaczyć starcowi, gdy sam się chwali, kiedy nikt go już chwalić nie chce. Mówiłem... to prawda... faktem jednak jest, iż czuję się bardzo zmęczonym i proszę o dymisję.
— Panie — rzekł król, postępując majestatycznie ku oficerowi — nie podajesz mi przyczyny właściwej. Chcesz opuścić mą służbę, to prawda, lecz ukrywasz przede mną prawdziwy powód tego żądania.
— Najjaśniejszy Panie, proszę mi wierzyć...
— Wierzę temu, co widzę, poruczniku! Widzę przed sobą człowieka energicznego, silnego, bystrego, może nawet najlepszego żołnierza w całej Francji, a to wszystko w żaden sposób nie tłomaczy potrzeby spoczynku.
— A!... Najjaśniejszy Panie — odrzekł porucznik z goryczą — cóż za pochwały!... Wasza Królewska Mość zawstydza mnie, doprawdy!... Silny, dzielny, bystry, najlepszy żołnierz w armji... Ależ Wasza Królewska Mość przechwala tę trochę moich przymiotów... i to do tego stopnia, że jakkolwiek sam niezła o sobie mam opinię, a jednak gotów jestem się nie poznać... Gdybym był próżnym i uwierzył w połowę pochwał Waszej Królewskiej Mości, uważałbym się za człowieka nieocenionego, bez którego obejść się nie można... powiedziałbym sobie, że człowiek, łączący w sobie tyle przymiotów, to skarb chyba... Niestety, Najjaśniejszy Panie!... przez całe życie moje z wyjątkiem chwili obecnej, byłem zawsze oceniany, według mojego przynajmniej zdania, o wiele... wiele niżej, aniżeli istotnie wart jestem... Powtarzam jednak, że Wasza Królewska Mość przesadza.
Król zmarszczył brwi, czuł bowiem, że w słowach porucznika ukrywa się jakieś gorzkie szyderstwo.