— Z kimże mam honor mówić?
— Panie hrabio, nazywam się Malicorne.
— Panie de Malicorne, co powiesz o lufach u tych pistoletów.
Malicorne był dowcipny i pojął położenie; prócz tego przyimek de dodany do jego nazwiska, postawił go na równi z tym, który do niego mówił.
Obejrzał pistolety, jak znawca, i rzekł bez wahania:
— Trochę za ciężkie.
— A co, nie mówiłem — rzekł hrabia do fabrykanta — ten pan jest znawcą i mówi, że za ciężkie.
Fabrykant zaczął się usprawiedliwiać.
— A o tym koniu, co pan powiesz?... — zapytał hrabia de Guiche — jest to także świeży nabytek.
— Z pozoru, panie hrabio, zdaje się dobry, ale zanim wyrzeknę moje zdanie, potrzebaby się na nim przejechać.
— Siadaj więc na niego, panie de Malicorne, i przejedź dwa, albo trzy razy wkoło.
Dziedziniec pałacowy tak był urządzony, że w razie potrzeby mógł służyć za ujeżdżalnię.
Malicorne, niezmieszany wcale, wziął cugle do ręki, lewą ręką ujął grzywę, nogę włożył w strzemię i wskoczył na siodło.
Najprzód puścił konia stępa.
Później popędził kłusem.
Wreszcie, ruszył galopem.
Nakoniec zatrzymał się przed hrabią, zsiadł z konia i rzucił cugle masztalerzowi.
— A co — rzekł hrabia — co myślisz, panie de Malicorne?
— Panie hrabio — odpowiedział zapytany — jest to koń rasy meklemburskiej. Z tego, jak łeb zwraca, zdaje mi się, że nie ma więcej nad siedem lat. Jest to wiek, w którym najlepiej sposobić konia do wojny. Chód ma lekki i głowę pochyla, co jeźdźca nie utrudza. Piersi ma nieco zapadłe, i dlatego myślę, że nie jest czystej rasy niemieckiej. Musi to być mieszanina z angielską. Nieco za sztywny, ale w kłusie nieźle idzie, zresztą,
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.
— 102 —