Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XVI.
NA MORZU.

Następny dzień byt spokojny, wiatr jednak dął ustawicznie.
Słońce wstało czerwone, odbijając promienie od ciemnych fal.
Ze szczytów wież patrzono cierpliwie.
Około jedenastej zrana dano znać, że obcy statek przybywa. Statek ten płynął z rozwiniętemi żaglami, a dwa inne postępowały za nim w niejakiej odległości.
Biegły one jak strzały, wypuszczone przez silnego łucznika, pomimo, że morze było wzburzone i wstrzymywało szybkość ich biegu, rzucając niemi to na prawą, to na lewą stronę.
Wkrótce z kształtu statków i koloru flagi poznano flotę angielską, mającą na czele statek z powiewającą banderą admiralską, na którym płynęła księżniczka.
Wiadomość, że księżniczka przybywa, natychmiast rozeszła się po mieście; szlachta francuska przybiegła do portu, a lud zajął wybrzeża. We dwie godziny dwa statki połączyły się z admiralskim i wszystkie trzy, nie mogąc stanąć w porcie, zarzuciły kotwice pomiędzy Havre i Heve.
Po dokonaniu tego, statek admiralski powitał Francję dwunastoma wystrzałami, na które odpowiedziała strzał po strzale warownia Franciszka I-go.
Natychmiast mnóstwo łodzi, ozdobionych kobiercami i bogatemi materjami, wypłynęło na morze; miały one przewieźć szlachtę francuską do przybyłych angielskich okrętów.
Lecz ponieważ już w porcie były gwałtownie miotane bał-