Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.
—   152   —

o przybyciu księżniczki. Orszak więc jej spotkał w Nanterre szereg świetnych rycerzy i pojazdów. Był to książę, który z kawalerem Lotaryńskim, ulubieńcami i dworzanami królewskimi wyjechał na powitanie swojej narzeczonej.
W Saint-Germain księżniczka z matką, nieco strudzone podróżą, przesiadły się do pięknej karety, ciągnionej przez sześć ślicznych koni, ubranych w zaprzęgi białe i złote.
Z tego pojazdu, mającego baldachim, ozdobiony frendzlami i piórami, spoglądała młoda i piękna księżniczka, jak władczyni z tronu.
Książę, zbliżywszy się do karety, był olśniony jej blaskiem: objawił więc swoje zdumienie wyrazami tak jasnemi, że kawaler Lotaryński wzruszył ramionami, a hrabia Guiche i Buckingham uczuli boleść w sercu. Po odbyciu ceremonialnych grzeczności, cały orszak zdążał powoli do Paryża. Prezentowanie osób odbyło się prędko; księcia de Buckingham wraz z inną szlachtą angielską przedstawiono księciu. Książę zaledwie na nich zwrócił uwagę. Lecz w drodze, kiedy widział, jak Buckingham ustawicznie cisnął się do drzwiczek karety, zapytał kawalera Lotaryńskiego, stałego swego towarzysza:
— Co to za rycerz?...
— Dopiero co go przedstawiono Waszej Wysokości, — odpowiedział — jest to piękny książę de Buckingham.
— Czy tak?...
— Kawaler księżny, — dodał ulubieniec tonem, jaki tylko zawistni umieją nadać najprostszym wyrażeniom.
— Co to ma znaczyć?... — zapytał książę.
— Mówiłem — kawaler.
— Więc księżna ma kawalera z urzędu?...
— Ba!... zdaje mi się, że książę widzi równie dobrze jak ja, spojrzyj, jak się śmieją i wdzięczą ci dwaj panowie.
— Chyba trzej?...
— A tak; patrzaj, że i Guiche w ich liczbie.
— Tak, nieinaczej; ale czegóż to dowodzi?... Chyba, tego, że księżna ma dwóch kawalerów zamiast jednego.
Książe wolał porzucić ten temat.