Księżniczka wzięła ślub w kaplicy Pałacu Królewskiego, wobec mnóstwa dworzan, skrupulatnie wybranych.
Pomimo to, Raul, wywiązując się z przyrzeczenia, wprowadził pana Malicorne, pragnącego ujrzeć weselne obrzędy.
Kiedy dopełnił tego zobowiązania, zbliżył się do hrabiego de Guiche, który, jakby naprzekór świetnemu strojowi, miał twarz tak zmienioną od boleści, że tylko sam Buckingham mógł z nim walczyć o bladość.
— Bądź ostrożnym, hrabio — rzekł Raul, zbliżając się do przyjaciela i zamierzając wesprzeć go w chwili, kiedy arcybiskup błogosławił małżonków.
Po skończeniu obrzędu, król i królowa przeszli do wielkiego salonu, gdzie ukazała się Madame i jej orszak. Uważano, że królowa matka, spoglądając na Buckinghama z pod oka i zadumana, schyliła się do pani Monteville, mówiąc.
— Czy nie jest podobny do ojca?...
Uważano również, że książe, brat królewski spoglądał po wszystkich i zdawał się być niezadowolony. Po przedstawieniu książąt i posłów, zażądał książę od króla pozwolenia przedstawienia mu, również jak księżnej swojej małżonce, osób składających dwór jego.
— Czy wiesz, wicehrabio — rzekł książę Kondeusz cicho do Raula — że dom księcia uformowany jest przez człowieka z delikatnym smakiem, że wcale przystojne napotykamy twarze?...