Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.
—   158   —

— Zupełnie nie wiem o tem, Mości książę — odpowiedział Raul.
— Udajesz.
— Jakto, Mości książę?
— Jesteś przyjacielem hrabiego de Guiche, a hrabia jest poufałym księcia.
— Prawda, Mości książę; lecz ponieważ nic mnie to nie obchodziło, nie pytałem hrabiego, hrabia zaś niepytany, nic nie mówił.
— A Manicamp?
— Prawda, widziałem pana de Manicamp w Hawrze i w drodze, lecz również jak hrabiego o nic go nie bytałem. Zresztą, alboż Manicamp wie o czem, będąc podrzędną osobą?
— A! mój kochany wicehrabio — rzekł książę — skądże przybywasz, że nie wiesz, iż właśnie owe podrzędne osoby cały wpływ wywierają; przekonam cię, że tu wszystko dzieje się na przedstawienie pana de Manicamp hrabiemu de Guiche, a następnie na przedstawienie hrabiego księciu.
— Wcale o tem nie wiedziałem — odpowiedział Raul — zupełnie nową wiadomość Wasza książęca mość raczyłeś mi powiedzieć.
— Wierzę ci, chociaż wydaje mi się to niepodobnem; ale niedługo będziemy czekać; oto postępuje skrzydlaty szwadron, jak mówiła dobra królowa Katarzyna. Na honor, niczego twarze.
W rzeczy samej tłum młodych dziewic wszedł do sali pod przywództwem pani de Navaille, a winniśmy oddać słuszność panu de Manicamp, że, jeżeli miał jaki udział w wyborze dworu książęcego, jego protegowane zaćmiewały blaskiem urody swoje inne rówiennice, co sam książę, znawca wszelkiego rodzaju piękności, przyznawał zupełnie.
Młoda, z jasnemi włosami dziewica, mająca najwyżej lat dwadzieścia jeden, której błękitne oczy rzucały błyskawice, postępowała na czele i była pierwsza przedstawioną.
— Panna de Tonnay-Charente — rzekła do księcia pani de Navaille.
Książę powtórzył nazwisko, kłaniając się księżnie.