— Otóż, kiedy tak, to ja przyznam się, księżniczkę uważam za nieco lekką.
— Tylko nie przesadzaj, Filipie; ma ona dowcip i nieco zalotności, właściwej młodym kobietom; ale mój synu, ta wada u ludzi wysokiego znaczenia, stanowi zaletę na dworze. Księżniczka nieco zalotna otacza się pysznym dworem, a uśmiech jej szerzy okazałość, dowcip, odwagę; wierzaj mi, nawet wojsko lepiej walczy za monarchę, który ma piękną żonę.
— Wiesz, moja matko, że nie miałem chęci żenić się.
— A! tym razem zatrważasz mnie. Widać, masz coś przeciw księżnej?
— W rzeczy samej nie jestem bardzo zadowolony i chcę, aby o tem wiedziano.
— Filipie! Filipie!!...
— Moja żona nie do mnie należy; w każdej chwili wydziera się ode mnie. Rano wizyty, korespondencje, toaleta; wieczorem — bale i koncerty.
— Filipie, jesteś zazdrosny.
— Ja! A! Boże mnie zachowaj, niech sobie inni odgrywają rolę mężów zazdrosnych; ja jestem niezadowolony.
— Filipie, rzeczy, które zarzucasz żonie są całkiem niewinne, i jeżeli nie masz nic ważnejszego...
— Kobieta, nie będąc winną, może jednak niepokoić; są pewne okoliczności, pewne zdarzenia, pewne osoby, które niepokoją mężów najmniej zazdrosnych...:
— Jakto? żona twoja po czterech dniach małżeństwa, miałaby kogo innego nad ciebie przekładać? Zastanów się, Filipie, co mówisz. Kiedy chcemy dużo dowieść, niczego nie dowodzimy.
Książę zrażony tonem matki, chciał coś odpowiedzieć; lecz zaledwie wyjąkał kilka niezrozumiałych wyrazów.
— Otóż widzisz, jak sam uznajesz swoją niesprawiedliwość.
— Bynajmniej — odrzekł Filip — i nawet dowiodę, że mam słuszność. Mówiłem o pewnych okolicznościach, o pewnych osobach; a więc uważaj pani.
Anna Austriacka udała zajęcie, jak każda kobieta, nawet królowa, objawia zwykle, słuchając nieporozumień małżeńskich.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/171
Ta strona została uwierzytelniona.
— 171 —