Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/222

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXIX.
RACHUNKI PANA BAISEMAUX DE MONTLEZUN.

Siódma godzina wybiła na zegarze kościoła Ś-go Pawła, kiedy Aramis konno, ubrany po mieszczańsku, nie mając innej broni, prócz noża myśliwskiego przy boku, minął ulicę Małej Muzy i stanął wprost ulicy Wieżyczek, pod bramą zamku Bastylji.
Straż zatrzymała Aramisa, zapytując dość ostro, co go tu sprowadza. Aramis ze zwykłą sobie grzecznością odpowiedział, iż przybywa tu dla pomówienia z panem Baisemeaux de Monlezun.
Szyldwach natychmiast dał znać podoficerowi, przechadzającemu się w dość obszernym dziedzińcu, który, dowiedziawszy się o co idzie, pobiegł do oficera z głównego sztabu gubernatora Bastylji. Oficer wysłuchawszy żądania Aramisa, prosił, aby zechciał zaczekać, a sam postąpił kilka kroków naprzód, znowu zawrócił i zapytał o nazwisko.
— Nie mogę panu wymienić, — odparł Aramis; — ale, zechciej wiedzieć, iż mam do zakomunikowania panu gubernatorowi coś ważnego, że zgóry zaręczyć mogę, iż pan de Baisemeaux, ujrzawszy mnie będzie zachwycony. Nadto gdy mu pan powiesz, iż jestem osobą której oczekuje 1-go czerwca, przekonany jestem, że sam wybiegnie na moje spotkanie.
Oficerowi nie mogło pomieścić się w głowie, aby tak ważna figura, jak pan gubernator, trudzić się miał dla tak nieznaczą-