Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.
—   231   —

— Patrz pan — odezwał się — tutaj naprzykład widzi pan.
— Co takiego?...
— „Martinier, styczeń 1659 r. Martinier, czerwiec 1660 r. Martinier, marzec 1661 roku, pamflety, mazarinady, ect.“ Pojmujesz pan, że mazarinady nie pakowano do kozy; jegomość zadenuncjował się sam, żeby go zamknięto. A w jakimże to celu, panie?... ot ażeby wyjadać przysmaczki z mojej trzyliwrowej kuchni.
— Trzyliwrowej!... biedaczysko!...
— Tak, monsiniorze; do najniższego stopnia należą poeci, dla nich, jak i dla mieszczanów oraz woźnych trybunału jedna i ta sama kuchnia; lecz, jak mówiłem, tym właśnie robię prawdziwe niespodzianki.
Aramis machinalnie przewracał karty w księdze, nie zdradzając najmniejszego zainteresowania przy czytaniu nazwisk.
— W 1661 roku, widzi pan — mówił Baisemeaux — osiemdziesiąt rubryk w regestrze, w którym zapisuje się wejście więźnia do Bastylji; w 1659, także osiemdziesiąt.
— Ah!... Seldon — odezwał się Aramis — zdaje mi się, iż znam to nazwisko... Wszak to pan opowiadałeś mi o tym młodym człowieku?...
— Tak!.. tak!.. student ladaco, który złożył dwa wiersze łacińskie....
— Biedaczysko!.. za marny dwuwiersz!...
— Do licha!..łatwo to panu powiedzieć!... a czy pan wiesz, że przeciw jezuitom go zrobił?....
— Wszystko jedno, kara wydaje mi się za ciężka.
— Niema go co żałować; w roku przeszłym zdawałeś się pan interesować nim.
— Bez wątpienia.
— Otóż, ponieważ zainteresowanie się pańskie jest tu wszechwładne, od tej pory traktuję go jak piętnasto-liwrowego.
— Zatem na równi z tym — rzekł Aramis, wciąż przeglądając księgę i zatrzymując wzrok na jednem z nazwisk następującem po Martinierze.
— Narówni z tym właśnie.