Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXXI.
DRUGIE PIĘTRO WIEŻY BERTAUDIERE.

— Czy pan życzysz sobie od tego tu zacząć?... — zapytał Baisemeaux. — Ponieważ obydwóch mamy odwiedzić, wszystko nam jedno, czy wejdziemy z drugiego na trzecie piętro, czy też z trzeciego zejdziemy na drugie. Zresztą, pokój ten potrzebuje niejakiej naprawy — pośpieszył dodać, tak, aby go usłyszął stróż więzienny, stojący opodal.
— Nie, nie, — żywo zawołał Aramis — wyżej, wyżej, panie gubernatorze, jeżeli łaska, górne piętro jest pilniejsze.
Szli więc pod górę.
— Zażądaj pan od stróża więziennego kluczy — szepnął cichutko Aramis.
— I owszem.
Baisemeaux wziął klucze i sam otworzył pokój na trzeciem piętrze. Klucznik wszedł pierwszy i złożył na stole jedzenie, zwane przez miłosiernego guberniatora przysmakiem. Następnie wyszedł. Więzień ani się ruszył. Potem wszedł Baisemeaux, Aramis zaś pozostał na progu. Ujrzął młodzieńca, dziecię nieledwie, który na niezwykły odgłos, odwrócił głowę, a spostrzegłszy gubernatora, skoczył z łóżka na równe nogi i, złożywszy ręce, począł wołać:
— Moja matka!... moja matka!...
Tyle bólu zawierał głos biednego młodzieńca, że Aramis zadrżał na całem ciele.