Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/267

Ta strona została uwierzytelniona.
—   267   —

rachunki. Buckingham kazał odpowiedzieć kapitanowi jachtu, aby się miał na pogotowiu, lecz że morze było ciche, a pogodny dzień obiecywał wspaniały zachód, miał więc zamiar w nocy dopiero odpłynąć, a wieczór spędzić na przechadzce po wybrzeżu morskiem, wyruszyli też zaraz. — Buckingham przybrany skromnie w szary atłasowy kaftan i obcisłą suknię zwierzchnią z cienkiego aksamitu fioletowej barwy, w kapeluszu naciągniętym na oczy, bez haftów i orderów, i de Wardes ubrany czarno, jak urzędnik sądowy. Ludzie książęcy dostali rozkaz trzymania przygotowanej u tamy barki i czekania na wezwanie pana lub jego towarzysza podróży.
— Cokolwiekbyście widzieli lub słyszeli, nie zbliżajcie się — dodał książę z naciskiem, aby go zrozumiano.
Gdy kilka kroków uszli brzegiem morza.
— Sadzę, mój panie, — odezwał się Buckingham do pana de Wardes, — sądzę, iż wypadałoby nam pożegnać się. Widzisz, że morze przypływa; najdalej za dziesięć minut tak przepoi piasek, po którym stąpamy, że nie będziemy w stanie znaleźć gruntu pod sobą.
— Jestem na twoje rozkazy, milordzie; ale...
— Ale jesteśmy jeszcze na gruncie królewskim, wszak tak?...
— Rozumie się.
— Pójdź pan zatem!... jest tam, jak widzisz, coś w rodzaju wyspy, oblanej dokoła wodą. Woda przybierać pocznie stopniowo. Wyspa ta tylko do Boga należy, znajduje się bowiem, pomiędzy dwoma morzami, a król na mapie jej nie ma. Czy wdizisz ją?...
— Widzę. Niepodobna będzie nie zamoczywszy nóg dostać się do niej.
— Zapewne; lecz zauważ pan, proszę, iż tworzy ona wyniosłość dość znaczną, i że morze wznosząc się ze wszystkich stron nie sięga jej wierzchołka. Z tego wynika, iż pole to będzie dla nas wygodne. Co o tem sadzisz?...
— Wszędzie mi dobrze będzie tam, gdzie szpada moja spotka zaszczyt złożenia się z pańską szpadą.