Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/284

Ta strona została uwierzytelniona.
—   284   —

jakkolwiek udajesz srogiego, sam będziesz wzdychał. Zabierz mnie z sobą na obiad do księżnej, a będzie przepyszna niespodzianka. Założę się, iż rozerwiemy się trochę. Bo dziś rano nie miałeś Wasza Książęca Mość słuszności.
— Może być.
— O!... to fakt.
— Kawalerze!... kawalerze!... ty mi źle radzisz.
— Dobrze radzę, wszystko Waszej Książęcej Mości sprzyja, ubiór fijołkowy, złotem haftowany, wyglądasz w nim bosko. Księżna podbita będzie więcej mężczyzną, niż jego postępkiem. Niech Wasza Wysokość da się namówić.
— Przekonałeś mnie, idźmy.
Książę opuścił swój apartament wraz z kawalerem i skierował się prosto do księżnej.
Kawaler szepnął do ucha swemu pokojowcowi:
— Ludzi postawić przed drzwiczkami!... Żeby nikt nie wymknął się tamtędy!... Ruszaj, co żywo.
I doszli tak do przedpokojów księżnej.
Woźny chciał anonsować.
— Ani kroku — rzekł, śmiejąc się kawaler. — Jego Książęca Mość chce sprawić niespodziankę.