Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/296

Ta strona została uwierzytelniona.
—   296   —

— Co ci tutaj zrobili?
— Co mi zrobili? — powtórzyła księżna. — Oh! trezba być kobietą, aby to zrozumieć, najjaśniejszy panie, to oni byli powodem łez moich. — I paluszkiem, który nie miał sobie równego pod względem kształtu i przezroczystej białości, wskazała oczy swe, pełne magnetycznego blasku, które znów poczęły łzami zapływać.
— Siostrzyczko, błagam cię — rzekł król, zbliżając się i ujmując jej miękka i drżącą rękę, której nie broniła wcale.
— Najjaśniejszy Panie, tylko co pozbawiono mnie obecności przyjaciela brata mojego. Milord Buckingham był mi miłym gościem, wesołym, rodakiem, który znał moje nawyknienia, towarzyszem moim, że się tak wyrażę, tyleśmy dni razem przebyli wraz z innymi przyjaciółmi naszymi nad pięknemi wodami Saint-James.
— Ależ siostrzyczko, Villers zakochany był w tobie!
— Pretekst! Cóż to znaczy — mówiła poważnie — choćby pan Buckingham był we mnie zakochany?... A! Najjaśniejszy Panie, to nie dosyć, gdy kocha tylko mężczyzna...
I uśmiechnęła się tak czule, tak figlarnie, że królowi serce w piersiach zabiło i omdlewało z wrażenia.
— Zresztą, skoro brat mój był zazdrosny? — przerwał jej król.
— Dobrze, zgadzam się, jest przyczyna! wypędzono więc pana de Buckingham.
— Wypędzono?... o! nie.
— Wygnano, wyrugowano, odprawiono, jeżeli tak wolisz, najjaśniejszy panie; jeden a najprzedniejszych ze szlachty europejskiej widział się zmuszonym do opuszczenia dworu króla francuskiego, Ludwika XIV, jak pierwszy lepszy włóczęga, z powodu jakiegoś spojrzenia, czy tam bukietu. To niegodne jednego z najświetniejszych dworów... Wybacz mi, Najjaśniejszy Panie, zapominam, iż odzywając się w ten sposób, targnęłam się na Twoje wszechwładztwo.
— Nie, siostrzyczko, na honor! to nie ja odprawiłem Buckinghama... On mi się bardzo podobał.