Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ I.
PRZYPUSZCZENIA D‘ARTAGNANA WYJAŚNIAJĄ SIĘ.

D‘Artagnan zaczął działać zaczepnie.
— TerazTeraz kiedy ci wszystko powiedziałem, kochany przyjacielu, albo raczej kiedy sam wszystko odgadłeś, powiedz mi, co tutaj robisz, pokryty kurzeni i błotem.
Porthos otarł czoło, spoglądając z dumą wkoło siebie.
— Zdaje mi się — rzekł — że widzisz, co ja tu robię.
— Zapewne, widziałem cię, jak dźwigałeś kamienie.
— Tak, aby pokazać leniuchom, co to jest siła mężczyzny. Rozumiesz?...
— Ale przecież dźwigać kamienie nie jest twojem rzemiosłem, chociaż lepiej to robisz, niż sami rzemieślnicy. Ja chciałem cię spytać temi słowy: Co robisz tutaj, baronie?...
— Uczę się geografji, rycerzu.
— Geografji?...
— No, a ty co robisz w tym mieszczańskim ubiorze?...
D‘Artagnan spostrzegł, że źle uczynił, zadziwiając swojem ubranie. Porthos miał powód do zadawania mu pytań.
Szczęściem, że d‘Artagnan tego się spodziewał.
— Bo w rzeczy samej jestem mieszczaninem, mój drogi; suknia nie dziwi, kiedy jest stosowną do stanu.
— Aleś ty żołnierz, muszkieter!...
— Już nim nie jestem, wziąłem dymisję.
— E!...
— A tak.