Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ VIII.
DWOJE KOCHANKÓW.

Kiedy świece woskowe gorzały w zamku Blois około zwłok Gastona Orleańskiego, tego ostatniego przedstawiciela przeszłości, kiedy mieszczanie przygotowywali jego napis grobowy, niebardzo pochlebny, kiedy księżna wdowa, nie pomnąc, że w młodych latach kochała nieboszczyka do tego stopnia, iż dla niego uciekła z rodzicieskiego domu, obliczała teraz, chodząc po żałobnej sali, swoje korzyści i ofiary dumy, w innych częściach zamku, dokąd wstęp był niełatwy, panowały innego rodzaju uczucia i rachuby.
Ani żałobny odgłos dzwonów, ani głosy śpiewaków, ani blask świec, przedzierający się przez okna, ani przygotowania pogrzebu, nie mogły przerwać zajęcia dwóch osób, stojących w oknie, wychodzącem na wewnętrzny dziedziniec, w oknie, które już znamy, a które oświetlało pokój, należący do małych apartamentów.
Dobroczynny promień słońca, które mało troszczyło się stratą, jaką ponosiła Francja, padał na tych dwoje ludzi, wydobywając woń z sąsiednich kwiatów i ożywiając mury swoją jasnością.
Temi dwiema osobami, tak zajętemi, nie śmiercią księcia, ale rozmową o skutkach jego zgonu, byli młoda dziewica i młody mężczyzna.
Młodzieniec dwudziesto-pięcio czy sześcio-letni z miną wesołą i dowcipną, oczyma nadzwyczaj ruchliwemi i ocienionemi