Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
—   10   —

— Cierpliwości, cierpliwości, moja córko — odpowiedziała po hiszpańsku Anna Austrjacka.
Następnie w tymże samym języku dawała jej rady, których książę nie zrozumiał. Królowa odpowiedziała na nie, skarżąc się dalej, wzdychając i płacząc, a książę wśród potoku słów jej odróżniał słowo banos, które Marja Teresa wymawiała z gniewnym naciskiem.
— Kąpiele — powtórzył sobie książę — kąpiele. Widocznie kąpielom coś ma do zarzucenia.
I coś usiłował z urywanych frazesów złożyć, które składać się poczęty w zrozumiałą całość.
W każdym razie łatwo było odgadnąć, że królowa gorzko się skarżyła, a Anna Austrjacka, nie znajdując pociechy, usiłowała jednak natchnąć ją spokojem. Książę w obawie, aby go nie zastano podsłuchującego pod drzwiami, lekko zakaszlał. Na ten odgłos obiedwie królowe obejrzały się. Książę wszedł. Ujrzawszy go, młoda królowa zerwała się szybko i otarła oczy. Książę zbyt się znał na rzeczy, aby zadawać pytania, i znał się na grzeczności do tego stopnia, że milczał. Królowa matka uśmiechnęła się doń przyjaźnie.
Cego żądasz, mój synu?.... — zapytała.
— Ja?.. Nic... bełkotał — szukałem...
— Kogo?
— Księżny, matko, szukałem.
— Księżna pojechała do kąpieli.
— A król?... — zagadnął Filip głosem, który dreszczem przejął królowę.
— Król także, również jak i dwór cały — odparła Anna Austrjacka.
— Z wyjątkiem pani?... — rzekł, zwracając się do młodej królowej.
— O! ja, ja jestem postrachem tych, co się bawią — odparła.
Anna Austrjacka mrugnęła nieznacznie na synowę, która odeszła, zalewając się łzami.
Książę zmarszczył brwi.