bleau, do tych, którzy go wypędzili z Paryża, a nadewszystko do tych, od których go wydalono.
— Rozumujesz pan, jak Pytagoras, panie Manicamp.
— Guiche jest uparty, jak każdy zakochany i nie słuchał moich upomnień, prosiłem go, błagałem, lecz nie chciał mnie słuchać!.. Guiche pojechał konno galopem, a ja za nim, ale truchtem, pozwoliłem zatem wyprzedzić się hrabiemu i jechałem dalej powoli i rozważnie, jak człowiek rozumny, w przekonaniu, że biedak zatrzyma się, odwróci konia i znowu go ujrzę powracającego. Tak przejechałem Ris i Melun; ale jechałem dalej, dziwiąc się, że hrabia nie powraca, nakoniec przybywam do Fontainebleau, dowiaduję się, biegam, pytam; niema hrabiego de Guiche, nikt go nie widział, nikt z nim w mieście nie mówił. Przyjechał do Fontainebleau galopem, wjechał do zamku i zniknął. Od ósmej wieczorem jestem w Fontainebleau, wszędzie szukam i pytam o niego. Nigdzie go jednak niema. Umieram z niepokoju, to prawda, ale nie mam ochoty rzucać się w wilczą paszczę, udając się do zamku, jak to uczynił. Wymyśliłem zatem inny środek, a tym było napisanie listu do pani. Teraz, kiedy powiedziałem ci przyczynę, wytłumacz mi, co się stało z hrabią.
— To rzecz bardzo prosta, panie Manicamp; twój przyjaciel, pan de Guiche był cudownie przyjęty. Król go przypuścił do zabawy. Księżna uśmiechała się doń, a książę jakby go teraz więcej lubił, niż dawniej.
— A!... — rzekł Manicamp, — to mnie objaśnia, dlaczego pozostał w zamku. Ale co robi w tej chwili.
— Według wszelkiego prawdopodobieństwa śpi, albo jeżeli nie śpi, to marzy.
— A co robiono przez wieczór?...
— Tańczono.
— Ów sławny balet zapewne. A hrabia de Guiche?...
— Był cudowny.
— Kochany przyjaciel!... Teraz przepraszam panią, ale muszę się udać do niej.
— Jakto?...
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.
— 101 —