Kiedy panna de Montalais ścigała oczami hrabiego i Ma nicampa, Malicorne korzystał z zajęcia młodej dziewicy, aby zdobyć sobie znośniejsze miejsce. Kiedy się odwróciła, spostrzegła natychmiast zmianę pozycji Malicorna. Siedział on jak małpa na murze, nogi mając na pierwszym szczeblu drabiny.
— Poco przybyłeś do Fontainebleau?... alboż twoje mieszkanie nie jest w Orleanie?...
— Poco przybyłem, pytasz pani?... krótka na to odpowiedź, ażeby ciebie widzieć.
— A to mi piękna potrzeba!...
— Może dla pani nic nie znacząca, ale dla mnie bardzo wielka. Co zaś do mojego mieszkania, wiesz, że je oddawna opuściłem i że na przyszłość postanowiłem nie mieć innego nad to, które ty zajmujesz. Skoro zatem chwilowe twoje mieszkanie jest w Fontainebleau, przybyłem do Fontainebleau.
Montalais wzruszyła ramionami.
— Chciałeś mnie pan widzieć?... Widziałeś już, więc odchodź!
— O, nie przyszedłem tylko dla tego, aby panią widzieć, ale dlatego, aby z panią porozmawiać.
— Ale ja nie mogę dzisiejszego wieczora... nie mogę w tej chwili.