W chwili, kiedy Bragelonne wchodził do zamku, spotkał hrabiego de Guiche; Guiche zaś widział się poprzednio z Manicampem, a ten z Malicornem. Malicorne spotkał Manicampa po wyjściu ze mszy, na której Manicamp był z panem de Saint-Agnan. Kiedy się zeszli, winszowali sobie wybrnięcia z kłopotu, a Manicamp, korzystając z okoliczności, zapytał przyjaciela, czy nie ma kilku talarów w kieszeni.
— Daj mi urząd u księcia, a kieszeń będzie pełna — odpowiedział spokojnie Malicorne.
— Masz już tytuł.
— Ale tytuł bez urzędu jest jak sakiewka bez pieniędzy.
— Mój kochany, w naszem dzisiejszem położeniu, pozyskanie u księcia urzędu jest trudną rzeczą.
— A to dlaczego?
— Ponieważ jesteśmy z nim na zimno.
— To niedorzeczność — odpowiedział bez ogródki Malicorne.
— Ba!.. jeżeli umizgamy się do księżnej — odrzekł Manicamp — czyż możemy być miłymi księciu?...
— Zapewne, ale jeżeli umizgamy się do księżnej i jesteśmy zręcznymi, książę powinien nas lubić.
— Hm!...
— A jeśli tego nie umiemy, jesteśmy głupcami; śpiesz się