Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.
—   147   —

więc, panie de Manicamp, ty, który jesteś wielkim politykiem, i pogódź hrabiego z Jego Królewską Wysokością.
— A! co ci opowiadał pan de Saint-Agnan?...
— Nic; przeciwnie, ciągle mnie pytał.
— Ze mną był mniej ostrożny.
— I czego się pan dowiedziałeś?...
— Że król jest szalenie zakochany w pannie de La Valliere.
— Wiedzieliśmy już o tem — ironicznie odpowiedział Malicorne — przecie ustawicznie o tem trąbią, aby wszyscy wiedzieli. Ale tymczasem proszę pana i radzę, pomów z hrabią de Guiche i staraj się, aby uczynił pierwszy krok pojednawczy względem księcia. Cóż, u djabła, przecież winien Jego Królewskiej Wysokości.
Guiche zbliżał się właśnie; Malicorne usunął się na bok, a Manicamp podskoczył do hrabiego. Hrabia był ponury i zamyślony.
— Powiedz mi jakiego szukasz rymu, mój hrabio — rzekł Manicamp — mam doskonały, jeżeli twój ma końcówkę na.
Guiche kiwnął głową i, poznając przyjaciela, podał mu rękę.
— Mój kochany, czegoś ważniejszego szukam, niż rymu.
— Czegóż zatem szukasz?...
— A czy przyjdziesz mi z pomocą, ty leniwcze, a raczej ty, co jesteś obdarzony tak dowcipnym umysłem?
— Wysilę mój dowcip, kochany hrabio.
— Dobrze, słuchaj więc: chcę zbliżyć się do domu, w którym mam interes.
— Trzeba więc chodzić około tego domu.
— Ale w tym domu mieszka zazdrosny mąż.
— Czy zazdrośniejszy od psa Cerbera?...
— Może nie więcej, ale przynajmniej równie, jak Cerber Jest srogi.
— Czy ma trzy paszcze, jak ten złośliwy stróż piekieł?... — O!... nie wzruszaj tak ramionami, panie hrabio; czynię to pytanie nie bez powodu. Wszakże poeci utrzymują, że dla ujęcia Cerbera, potrzeba przynieść mu placek; więc ja, który prozaicznie patrzę na rzeczy, tak myślę: jeden placek na trzy